niedziela, 18 maja 2014

Krupówki w Paryszu i zmiany, zmiany, zmiany..

Jezeli ktoś czytał poprzedniego posta to wie,  że beszczelnie próbowałam zwalić wszystko na Boga. Obraza to wielka przede wszystkim dlatego że nie jest to winą Boga iż odstawilam bloga. Możliwe, że jednak się na mnie o to wkurzyl bo też w przeciagu ostatnich tygodni rozwalilam nie tylko swój komputer, ale także zastępczy. Jezeli to nie sprawka Bogusława to przerzucam winę na Karmę bo jak wiadomo ta to dopiero mściwa suka. Postanowilam ożywić tę sferę mojego życia bo poowoli zbliżam sie do podsumowania tego roku i byłoby glupio nie doprowadzic tego pamiętnika do końca.
Język francuski w przeciagu tego roku przestał być doświadczeniem bolesnym i właściwie gdyby sami Francuzi tego chcieli to więcej ludzi mówiło byw w tym języku.  Pomimo tego , że dalej robie błędy i czasem mam korek w gardle to moge śmiało powie powiedzieć że poziom rozumienia podskoczyl mi do conajmniej 75% . Co do samych ludzi to stwierdzam że " dzis prawdziwych Francuzów już nie ma" a zostala po nich jedna wielka mieszanka kulturowa, którą trzyma w kupie jeszcze ten język. Przez caly pobyt tutaj poznalam dosłownie kilka osób które pochodzą z dziada Jean François na pradziada Jean Pierre'a.
Oryginalni mieszkańcy Paryża mogą zostać zauważeni podczas sezonów zimowych w srodku tygodnia. Wylegają oni na powierzchnie zwykle w czasie posiłków.
Wtedy to taki Paryżani wyszukuje kafejki w mniej turystycznej dzielnicy i siada sobie na zasłużony odpoczynek ktory przypada na około godziny 12:30. Sączy on sobie swoje ekspresso , zagryzajac do tego jakaś marokańską sałatkę z posypką popiołu papierosowego. Typowe dźwięki to odglosdy zaskoczenia oraz dezaprobaty ,brzmią one porownywalnie do dźwięków jakie wydaje znudzony bileter w muzeum kolejnictwa.A co gdy zbliża sie lato?
Prawdziwy Paryż umiera właśnie teraz. Uhu..powiało dramatem. Nie przesadzajac jednak centrum w okolicach Luwru wygląda obecnie jak  trochę bardziej szykowne Krupówki i nawet jestem sobie w stanie wyobrazić  takiego francuskiego górala kręcącego gdzieś przy placu Concorde interes z oscypkami czy tam  z oszèwrkami (chèvre czyli koza). Ludzie o zdrowych zmysłach i domkach letnich (tj.każdy szanujacy się Paryżanin), wybywają jak najszybciej i jak najdalej od tego cyrku, przeczekując apogeum turystyczne aż do września.  Marzy mi się, żeby przez jakis czas pomieszkać gdzieś na południu Francji i trochę wczuć się w prawdziwe francuskie klimaty tak jak to mi sie udalo w poprzednie wakacje.  Najblizsze miesiace zwiastują jednak wielka zmianę i jako biedny nie-do końca student te wakacje podzielę miedzy wszystkich przyjaciół w Polsce, pracę i możliwe że aklimatyzowanie się w zupełnie nowym miejscu...to be continued